sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział 8 - Szpiedzy

[ Na następny dzień ]

Rose.

Kendall wziął sobie dzień wcześniej dzień wolnego, aby spędzić czas ze mną. Przeraził się jak zobaczył w łazience kałużę krwi i otwarte drzwi domu. Opowiadał mi, że szukał mnie przez cały czas, ale nigdzie mnie nie było i strasznie się martwił. Rozmawialiśmy, siedzieliśmy w ciszy, a nawet bez końca patrzyliśmy sobie w oczy. Mieliśmy czas dla siebie po moim przyjściu ze szpitala, cały następny dzień... Niestety na kolejny dzień chłopak musiał iść do pracy. Kendall powiedział mi wszystko o aferze z gangiem i rodziną Carlosa. Musiał trochę zarobić, bo zostało im jeszcze pięć tysięcy do spłaty... To znaczy Carlosowi zostało. Kendall, James i Logan mu tylko pomagali.
Kiedy wydawało mi się, że chłopak już wyszedł, on podszedł do mnie od tyłu i musnął ustami w szyję.
  - No idź już - zaśmiałam się, bo mam łaskotki.
  - Ale jesteś pewna, Rosalindo Gonzales, a niedługo Rosalindo Schmidt? - szepnął mi do ucha, a ja znowu się zaśmiałam.
  - Czy ty coś planujesz, Kendall? Czy ja o czymś nie wiem? - spojrzałam na niego z uśmiechem.
  - Ja tylko spekuluję, moja droga - podniósł ręce w ramach obrony. - Uciekam, kocham cię. - pocałował mnie w usta i wybiegł z domu.
Zrobiłam sobie szybkie śniadanie, a mianowicie płatki z mlekiem. Moja ręka o dziwo szybko się goiła. Bardzo mnie to zadowalało, bo nie ograniczało to mnie tak strasznie. Siedząc tak samotnie w domu pod ścianą rozmyślałam trochę nad tą cała aferą. Kendall, James i Logan pomagali Carlosowi zebrać te pozostałe pięć tysięcy. Byli najlepszymi przyjaciółmi, nie było bata, żeby mu nie chcieli pomóc. Z drugiej strony nad nimi też był oddech gangu. Wplątali się w całą tą historię i to powodowało, że oni też byli w niebezpieczeństwie...
  "Zaraz, przecież trzeba powiedzieć o tym Grace i Sandrze!" - przypomniałam sobie.
Szybko chwyciłam za telefon.
  - Halo, Em?
  - Cześć - odezwał się zmęczony głos przyjaciółki.
  - Coś nie tak? Stało się coś? - zapytałam z troski.
  - Nie, tylko robi się nieciekawie...
  - To znaczy...? - zaczęłam się niepokoić.
  - Wczoraj w nocy na naszej ulicy stał samochód gangu. Śledzą nas. Wiedzą gdzie mieszkamy, gdzie Carlos pracuje...
  - Nic wam się nie stało? - ręce zaczęły mi drżeć.
  - Nie, jak tylko się zorientowali, że ich widzimy, odjechali... W pracy Carlosowi grozili bronią...
  - O Boże... - zakryłam usta dłonią.
  - Na szczęście szybko wyszli. Nie jest wesoło, Rose...
  - Powiemy o tym dziewczynom? Muszą wiedzieć, bo potem będzie za późno...
  - Racja... Dzwoń do Grace, a ja do Sandry. Powiedz o wszystkim.
  - Okej - przytaknęłam i rozłączyłam się.
Bez żadnego problemu wybrałam numer do Grace i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Czekałam dość długo na odebranie. To było normalne u Grace.
  - Grace Bridget, słucham? - usłyszałam poważny głos przyjaciółki.
  - Hej, tu Rose.
  - A, Rose! Nie zwróciłam uwagi, kto dzwoni. Cześć, co tam? - zaśmiała się.
Żal mi było, że zaraz ten dobry humor jej przejdzie. Opowiedziałam jej wszystko o czym wiedziałam. Zszokowała ją ta opowieść.
  - To znaczy, że... oni śledzą każdy nasz ruch?
  - Najwyraźniej - przyznałam z niechęcią.
  - Nie wesoło... Muszę o tym porozmawiać z Loganem...
  - Nie licz, że będzie łatwo... Kendall prawie mnie zostawił, bo chciałam wiedzieć...
  - Spokojnie. Ja potrafię sobie z nim poradzić.
  - Uważaj na siebie...
  - Ty też, trzymaj się.
Oparłam głowę o ścianę i zamknęłam oczy. Po chwili zadzwoniła Emily.
  - I jak z Sandrą?
  - Powiedziałam. Nie była zadowolona...
  - A kto by był...?

[ 2 dni później ]

Carlos.

Cały czwartek miałem spędzić w szkole tańca. Nie pytajcie... szef kazał... Strasznie mnie to blokowało, bo ciągle musiałem szukać pięciu tysięcy, a zostały cztery dni do spłaty... Musiałem jednak zacisnąć zęby i nie sprzeciwić się szefowi. Gdybym to zrobił wywaliłby mnie na zbity pysk, a pieniędzy nie miałbym nawet na życie. Wolałem jak najszybciej załatwić sprawę i móc wyjść wcześniej. Ja dla szefa byłem kozłem ofiarnym, nienawidził mnie. Zawsze byłem gościem na posyłki, sprzątałem, zajmowałem się papierkową robotą, dodatkowo kilka lekcji dziennie. Cieszyłem się jednak, że tańczyłem i robiłem to co lubiłem, a nie robiłem w warzywniaku, albo gorzej. Szef jednak nie był w najlepszym humorze, co spowodowało, że nie wyszedłem wcześniej jak o jedenastej w nocy. Załatwianie pieniędzy musiałem przełożyć na następny dzień, a czas uciekał. Wychodząc z pracy szybko wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Emily, że nic mi nie jest.
  - Dobrze, ale wracaj już do domu, proszę cię... Znowu tu są... - usłyszałem przejęty głos dziewczyny.
  - Nie pokazuj się, zamknij drzwi na wszystkie zamki, zgaś światła i nie denerwuj się. Już jadę.
Przekląłem w myślach i zacząłem biec w stronę samochodu. Jechałem tak szybko, że zaczęło mi się kręcić w głowie. Miałem dużo szczęścia, że nie złapała mnie policja. W mgnieniu oka znalazłem się na naszej ulicy i zauważyłem ponownie czarnego mercedesa. Kiedy tylko pojawiłem się na tej samej ulicy oni momentalnie odjechali. Zaczynało mnie to wkurzać, że wtrącają się w NASZE ŻYCIE! Do ich interesu należało, żeby wziąć kasę i zostawić moją rodzinę w spokoju. Zapukałem do drzwi domu.
  - Emily! Otwórz! 
Dziewczyna szybko otworzyła drzwi i wpuściła mnie do środka. 
  - Nic ci nie jest? 
  - Nie, stali tutaj od pół godziny. Myślałam, że odjadą, ale jednak nie i zadzwoniłam do ciebie.
Nagle telefon Emily zadzwonił.

Emily.

  - Halo, Rose?
  - Emily, oni tu są... - powiedziała szeptem, ledwo ją usłyszałam.
  - Co? Kto?
  - O-Oni... 
  - Rose, możesz mi... - przerwałam, bo domyśliłam się kto to był. - ...Was też...?!
  - Właśnie podjechali i nie wiem co robić...
  - Jest tam Kendall? - wtrącił się Carlos i wyrwał mi telefon. - Okej, daj mi go, szybko.

Kendall.

  - Carlos, co robić?
  - To ty zawsze jesteś od planowania! 
  - Najchętniej to bym tam wyszedł i im pokazał, że tutaj się nie parkuje!
  - Nie! Oni sami odjadą, oni tylko patrzą, czy czegoś nie kombinujemy! 

Nie rób nic głupiego!

_______________________________________________________
Czy gang zawita też do domu Jamesa i Logana...?
Carlos zdobędzie pieniądze do niedzieli...?
No nie wiem, nie wiem...
To już wkrótce!

DZIĘKUJĘ ZA PONAD 1,000 WYŚWIETLEŃ!!

PROSZĘ O KOMENTARZE!!

4 komentarze:

  1. Świetny rozdział! Denerwuje mnie to, że oni śledzą każdy ich ruch. potrzebują kasy, to niech się nie wpieprzają w ich życie. Tyle w temacie xD mam nadzieję, że dają radę zebrać te pieniądze i nic się nie stanie :/ czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  2. Co tu wiele pisać rozdział świetny ♥ Oby Carlos zdążył i nic jego rodzinie się nie stało. :) Tak się zastanawiam czy dasz niedługo coś "oczami Jamesa" lub "oczami Logana" xd Ale nie pozostaje mi nic innego niż czekać na następny wspaniały wpis ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję, że chłopakom jak najszybciej uda się pozbyć tego gangu i będzie wszystko dobrze (;

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny rozdział *o* oby Carlos zdążył.. chociaż zapewne jak zdąży to ju nie bd o czym pisać xD noo fajnie by było jakbyś kiedyś napisała "oczami Logana" lub "Oczami Jamesa" :D Czekam na nn

    ~AlittlemoreBTR

    OdpowiedzUsuń