sobota, 27 lipca 2013

Rozdział 15 - Niekończący się koszmar

[ 2 dni później ]

Emily.

Za parę godzin miał się odbyć pogrzeb rodziny Carlosa. On sam już pojechał załatwiać jeszcze parę spraw i dopilnować wszystkiego. Stałam przed lustrem w łazience i upiąwszy już włosy w wysokiego koka patrzyłam na siebie. Oczy miałam spuchnięte od nocnych popłakiwań. Musiałam to przykryć czymś, ale słabo mi to szło. Zostawiłam to tak jak było i wyszłam z łazienki. Czarna, do kolan sukienka i czarne, lakierowane czółenka... Nie było stać mnie na nic innego. Żadnych dodatków nie miałam. Na szyi miałam jedynie srebrny kluczyk na wisiorku. Carlos zachował pieniądze, jakie mu zostały po całej tej aferze i postanowił sprawić mi po tym wszystkim prezent. Bardzo mi się ten kluczyk podobał. 
  - Dopóki będziesz go nosić nic ci nie grozi... - powiedział wtedy i założył mi go na szyję.
Zrobiłam makijaż i byłam już gotowa do wyjścia. Zadzwoniłam do Rose, żeby po mnie podjechali.

***

Carlos stał przed wejściem na cmentarz. Był ubrany w białą koszulę, a na niej czarny garnitur. Wszyscy już byli na miejscu. Ja, Rose i Kendall wysiedliśmy z samochodu i podeszliśmy do przyjaciół. 
Nagle uświadomiłam sobie jedną rzecz...
  - Kendall, idziesz? - zapytałam go po cichu.
  - Może i jestem ateistą, ale na pogrzebie rodziny przyjaciela nie można nie być... - odpowiedział pewnie i bez zawahania.
  - Dzięki, Kendall - Carlos położył rękę na jego ramieniu.
Blondyn tylko się uśmiechnął i przytulił przyjaciela. 
  - Idziemy... - oznajmił James.

***

Staliśmy wszyscy nad pięcioma grobami. Carlos objął mnie od tyłu i położył głowę na moim ramieniu. Potrzebował wsparcia, bo wydawało mi się, że zaraz nie wytrzyma i wybuchnie płaczem. Spojrzałam na niego, na jego policzku płynęła łza. Zauważył, że go obserwuję. Otarłam jego łzę i wtuliłam się do jego torsu. Nagle, gdy ksiądz zaczął przemawiać, poczułam, że coś chwyta mnie za gardło i dusi. Łzy poleciały po moich policzkach rozmazując przy okazji mój makijaż. Spojrzałam na Rose. Stała z twarzą schowaną w bok Kendalla. Nienawidziła płakać... Szczerze to nikt nie widział jej, żeby płakała. Tylko przy mnie lub Kendallu się naprawdę otwierała. James stał twardo i obejmował ramieniem Sandrę. Dziewczyna trzymała chusteczkę i co chwila przykładała ją do oczu. Logan miał łzy w oczach, to było definitywnie widać. Grace miała spuszczoną głowę, jej blond włosy zakrywały jej twarz. Nie mogłam stwierdzić, czy płacze. Ona była twardą babką. Mogła z zimną krwią zabić. To była jej praca. Dlatego nigdy nie dała się Loganowi pomiatać. Wiem, każdy wie, że Logan jest ryzykantem i czasami jest naprawdę niebezpieczny. Nie mówię już nawet o Jamesie. 
Trumny zaczęto spuszczać do dołów. W tym momencie chwyciłam Carlosa za rękę. Spojrzałam mu w oczy, a on w moje. Chłopak chciał tym spojrzeniem powiedzieć "Dziękuję, że tu jesteś. Będę silny". Lekko ścisnął moją rękę i spojrzał na zjeżdżające w dół trumny. Wtuliłam się mocniej do Carlosa, bo sama zaczynałam tracić kontrolę. Łzy zaczęły lecieć bez mojego pozwolenia. Chłopak zauważył to i objął mnie całując w czoło. Smutna melodia zagrana przez małą orkiestrę spowodowała, że już na dobre się rozpłakałam. Rzadko, bardzo rzadko bywałam na pogrzebach. Ten pogrzeb był dla mnie najważniejszy... 
Trumny już były w dołach, dziewczyny znowu po cichu zaczęły szlochać, nawet Grace. Ja tonęłam we łzach. Poczułam, że uścisk Carlos jest mocniejszy. Zaciskał usta w cienką linię, aby tylko nie uronić łzy. W końcu spuścił głowę i zaczął płakać. Łzy kapały na ziemię, a ja ze smutkiem patrzyłam na niego nie wiedząc, jak mu jeszcze pomóc. 

***

Wszyscy odeszli od grobów, zostaliśmy tylko ja i Carlos. Staliśmy z nimi, naszą rodziną, dobre pięć minut.
  - Idź... Zaraz do ciebie dojdę... - powiedział cichym i łamiącym się głosem.
  - Nie, nie zostawię cię tutaj samego...
  - Proszę... Daj mi pięć minut... Naprawdę, zaraz do ciebie dojdę... - chwycił mnie za rękę i spojrzał głęboko w oczy.
Puścił rękę i odeszłam parę kroków. Schowałam się za drzewem i wyjrzałam zza niego. Carlos podszedł do grobu matki, uklęknął i schował twarz w dłonie. Ten widok tak bolał... Tak, jakby ktoś mnie kopał i katował. Łzy znowu napłynęły mi do oczu. Postanowiłam go zostawić z nimi sam na sam.
Wyszłam przed wejście na cmentarz, koło niego stali Kendall, Rose, Sandra, James, Grace i Logan. Spojrzeli na mnie smutno i spuścili głowy. Przygryzłam wargę i odwróciłam się od nich. 
Po pięciu minutach wszyscy staliśmy przy autach planując już jechać do domów. Palcem jeździłam po lakierze naszego samochodu. W pewnym momencie odwróciłam się do wejścia. Carlos szedł ze zwieszoną głową w naszą stronę. Ręce miał schowane do kieszeni spodni. Podszedł bliżej nas i podniósł głowę. Jego oczy były spuchnięte od płaczu. Nie mogłam tak dłużej... Podeszłam do niego i przytuliłam tak mocno jak tylko mogłam. 
  - Chodź, jedziemy do domu... - powiedziałam, myśląc, że to go pocieszy.

[ 3 dni później ]

Carlos nie mógł dłużej siedzieć w domu i użalać się nad sobą, więc postanowił iść do pracy. Nie pozostało mi wtedy nic innego, jak zabrać się za obiad i zrobić pranie. Kiedy robiłam sobie przerwę przechadzałam się po pokoju, albo po prostu włączałam muzykę i słuchałam z zamkniętymi oczami i marzyłam. Carlos miał wrócić o około dziesiątej, jak zawsze. Miałam więc mnóstwo czasu na przemyślenia i prace domowe. Włożyłam ledwo już działające słuchawki i włączyłam byle jaką piosenkę. Włączyłam ją na maksymalną głośność i gotowałam. Lekko kiwałam głową to rytmu. Usłyszałam jednak gdzieś jakieś odgłosy. Wyciągnęłam słuchawkę, ale niczego nie było słychać. 
  "Przewrażliwiona jestem..." - pomyślałam i włożyłam słuchawkę z powrotem. 
Od zawsze miałam tak, że czułam, wyczuwałam, że ktoś wchodzi do pomieszczenia. Tym razem miałam to samo uczucie. Ciarki mnie przeszły po plecach. Przełknęłam ślinę, chwyciłam za nóż przede mną i odwróciłam się trzymając go przed sobą. Nikogo nie było. Odetchnęłam i znowu przełknęłam ślinę. Odwróciłam się z powrotem do blatu.
Dosłownie minęło pięć sekund.
Nagle czyjeś ręce mnie chwyciły od tyłu i zatkały usta wacikiem. 
Krzyczałam, kopałam...
Na nic...
Wacik był czymś przesiąknięty...
Zrobiło mi się błogo...
Świat zaczął czarnieć...
Wszystko zaczęło znikać...
Czułam tylko, jak ktoś ciągnie mnie po podłodze...
Wszystko zniknęło... 

To był koniec...

____________________________________________
Co się stanie z Emily...?
Kto ją porwał...?
Po co...?
Gang chce się pobawić z kolejną ofiarą...?

Liczyłam, że ten rozdział będzie dłuższy... 

PROSZĘ O KOMENTARZE!


JESTEŚ RUSHER?
POMÓŻ NAM SPEŁNIĆ MARZENIE!
DREAM TEAM!
PETYCJA NA KONCERT BTR W POLSCE.

7 komentarzy:

  1. Ty, no prawie się popłakałam.. w dodatku słuchałam Everyday Girl to już wgl *__________* ~ Kate <3

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG OMG OMG OMG
    BOJĘ SIĘ TERAZ SIEDZIEĆ W DOMU OK
    OBSRAM SIĘ ZE STRACHU JAK KTOŚ MI ZARAZ DO POKOJU WEJDZIE
    OMG OMG OMG OMG
    xoxo M.

    zapraszam do siebie i liczę na miły komentarz -> http://layupunderme.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Pawie płakałam, gdy Carlos był nad tymi grobami.. i jeszcze ta muzyka ;c A si boj, co będzie w następnym rozdziale :O Czekam na nn ♥
    ~AlittlemoreBTR

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedny Carlos. Wyobraziłaam go sobie - klęczącego przy grobie, płaczącego... Aż serce się kraja ;<
    A co z Emily? Oby Carlos ją uratował o.o'''
    Czekam <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojj i znowu się poryczałam...Nie lubię takich scen bo zawsze ryczę bo przypomina mi się pogrzeb mojego dziadka...Ale rozdział jest cudny :) Masz talent do pisania i chyba każdy ci to powie :) Jestem ciekawa kto ją porwał, ale chyba ktoś z gangu...może chcą coś od Carlosa? Czekam nn :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja tu juz placze :c pisz dalej, bo baaardzo chce wiedziec co bedzie z Emily! /Alex

    OdpowiedzUsuń
  7. Swietne! Caly czas rycze :'( biedny Carlos :-(

    OdpowiedzUsuń