sobota, 17 sierpnia 2013

Rozdział 18 - Spotkanie twarzą w twarz

***

Carlos.

Musiałem posłuchać Kendalla, miał rację, nie mogłem tego załatwić na własną rękę. Nie mogłem także znieść myśli, że Emily cierpi. Musiałem coś zrobić. Nagle zadzwonił telefon.
  - Halo, Logan?
  - Carlos, Kendall mi powiedział... Masz nie robić nic głupiego.
  - Tak, wiem... - przewróciłem oczami. - Ale nie rozumiesz, że ona mnie potrzebuje?! - wybuchłem.
  - Wiem, rozumiem stary, ale nie możesz działać sam! Powiedzmy, że byś ich znalazł. I co? Sam sobie dałbyś radę?
  - ...Nie... - znowu mieli rację.
  - Grace się wszystkim zajmuje. Właśnie... Grace się odzywała? Nie mogę się do niej dodzwonić, a już jest strasznie późno. 
  - Nie... Żadnych wieści...
  - Trzeba czekać... Taka jej praca... 
  - Ta... - westchnąłem.
  - Nie martw się, stary. Wszystko będzie okej - pocieszał mnie.
Logan rzadko kiedy pocieszał, albo był czuły. James był miły i czuły, ale często zdarzają mu się "szajby". Tylko ja i Kendall byliśmy takimi, z którymi można było na spokojnie porozmawiać. To była jednak taka sytuacja, że nie dało się nic innego powiedzieć.
  - Dzięki, do usłyszenia... - chciałem zakończyć rozmowę.
  - Na razie...
Położyłem się na kanapie zażenowany i bezsilny. Nie mogłem nic zrobić. Emily była w ogromnym niebezpieczeństwie, a ja? Nie mogłem nic zrobić.

Kendall.

To zdjęcie okaleczonej Emily to była jedna wielka manipulacja. Chcieli skłonić Carlosa do szukania jej. To był ich cel, a Carlos prawie się nabrał. Najgorsze było to, że to Emily cierpiała. Rose nie bardzo się polepszyło po tym spacerze. 
  - Kendall, dasz mi wody? - poprosiła siadając na łóżku.
  - Jasne, coś nie tak? Znowu ci słabo? - przestraszyłem się.
  - Nie... To nic... - machnęła ręką.
Poszedłem do kuchni i nalałem do szklanki wody. 
  - Proszę - podałem jej szklankę.
  - Dzięki... - upiła łyka, może dwa. - Usiądziesz ze mną? - odłożyła wodę.
  - No pewnie - usiadłem koło dziewczyny i przytuliłem.
  - Boję się o nią... - wtuliła się.
  - Wiem, wszyscy się boimy... - pogłaskałem ją po włosach.
Nie wiedziałem, jak ją pocieszyć. Była już w wystarczająco złym stanie. Nawet nie wiedziała, co się jej stało, a już była załamana. Widziała to w naszych oczach...
  - Nie dam rady jeśli jej się coś stanie... - łamał jej się głos, zaczynała płakać.
  - Rose... - nie dawała sobie nic powiedzieć. - Rose, spójrz na mnie... Spójrz na mnie.
Dziewczyna popatrzyła na mnie szklanymi oczami. Jeszcze chwila, a sam bym się popłakał. Była o krok od melancholijnego płaczu. 
  - Emily jest w niebezpieczeństwie, potrzebuje nas... Dlatego właśnie nie możemy się teraz poddawać...
Ona spuściła wzrok, a jej łza kapnęła na jej dłoń.
  - Rose... - chwyciłem ją za rękę. - Jesteś silna, odważna... Widziałem to wtedy w twoich oczach... Uratowałaś mnie... Udało ci się... Zawdzięczam ci życie...
Rose splotła nasze palce. Pocałowałem jej dłoń. Palcem dotknąłem jej brody i delikatnie, ostrożnie pocałowałem. Wargi miała lodowate, cała się trzęsła. Chciałem ją uspokoić, odciągnąć od tego stresu i strachu. Jej uścisk się rozluźnił.
  "Chyba mi się udało..."

[ Około drugiej w nocy ]

Carlos.

...

Ciemność.
Chłód.
Cisza.
  - Gdzie jestem...?
Poczułem straszny ból głowy.
Słyszałem jakieś szepty.
Zrobiłem dwa kroki do przodu i w coś kopnąłem. Trochę się przestraszyłem. Schyliłem się i spostrzegłem, że to pistolet, Colt 1911. Magazynek był napełniony tylko jedną kulą. Rozejrzałem się dookoła, wszędzie była ciemność. Nagle światło się zapaliło. Zacisnąłem ręce na broni i chciałem skupić wzrok na czymkolwiek. Światło przestało razić, ujrzałem mężczyznę.
Kellan.
Uśmiechał się tak bezczelnie.
Trzymał w dłoni nóż.
  - Nareszcie! Ile można na ciebie czekać, Pena? - rozłożył ręce.
  - Gadaj, gdzie jest Emily! - mierzyłem w niego pistoletem.
On tylko wzruszył ramionami.
  - Carlos...?!
To była Emily. Wołała mnie.
  - Emily?! Gdzie jesteś? - krzyczałem.
  - Tutaj! W pokoju! - prowadził mnie jej głos.
Nie zważałem, co robił wtedy Kellan, ważne było, żeby dotrzeć do Emily. Biegłem przez długi korytarz.
  - Odezwij się!
  - Tutaj! Carlos, ratuj! - błagała.
Zatrzymałem się.
  "To tutaj!"
Już chciałem otworzyć drzwi, ale przypomniałem sobie, że pistolet ma tylko jedną kulę. Nie mogłem jej zmarnować. Jednym kopniakiem otworzyłem drzwi.
  - Carlos!
Kellan stał z Emily, trzymał nóż na jej gardle. Cała była okaleczona, na nogach, rękach i twarzy. Cała się trzęsła. Była blada i chuda. Płakała, wręcz zanosiła się od płaczu.
Obudziła się we mnie nieopanowana złość. Zacisnąłem zęby i patrzyłem z nienawiścią na Kellana.
  - Masz jedną kulę, Pena... Nie zmarnuj jej... - powiedział tajemniczo.
Nie chciałem czekać ani sekundy dłużej. Chciałem mu odstrzelić łeb raz na zawsze.
Mój palec wylądował na spuście.
  - Nie zrobisz tego - zatrzymał mnie. - Jeden twój ruch, a ja przetnę jej krtań.
Emily zaczęły drżeć dłonie. Ciarki przeszły mnie po plecach, a złość wzrosła.
  - Dlaczego...? Dlaczego to robisz...? - zapytałem zrezygnowany.
  - Tylko się nie rozpłacz, Pena - zaśmiał się.
  - Odpowiedz! - zacisnąłem ręce na pistolecie.
Kellan przycisnął nóż do gardła Emily.
  - Nie! - zatrzymałem go. - Zostaw ją! Masz mnie!
  - A no tak... Przecież ty masz tylko ją... - droczył się ze mną.
  - Strzel mu w ten pusty łeb, bo zaraz nie wytrzymam! - zapłakała.
  - Siedź cicho! - przycisnął jeszcze mocniej.
  - Czego chcesz? Ja ci to dam, a ty puścisz ją - chciałem zrobić cokolwiek, żeby tylko wypuścił Emily.
  - Nie pasuje mi ten układ - wydął usta. - Zrobimy tak, zabiję ciebie, żeby twoja dziewczyna była przy tobie. Lepiej się wtedy kona. Wtedy ją wypuszczę... lub zachowam dla siebie - uśmiechnął się bezczelnie.
Miałem dosyć, nie mogłem dłużej stać jak ta ciota.
Strzeliłem.
Nic się nie stało.
  "Nie trafiłem...?!"
  - O, jak mi przykro... - zaśmiał się.
Spojrzałem na Emily. Cała się trzęsła.
Nie było innego wyjścia. Musiałem ją ratować...
Rzuciłem pistoletem prosto w głowę Kellana. Jęknął, wypuścił Emily i upadł na ziemię. Emily rzuciła mi się w ramiona.
  - Już, już dobrze... - uspokajałem ją.
Strzał.
Cisza.
Kellan leżący na ziemi i oparty o ścianę.
Miał pistolet w ręce.
Zamarłem.
Zabrałem rękę z pleców Emily.
Krew.
Strzelił.
Strzelił w Emily.
Spojrzała na mnie przerażonym wzrokiem.
Miałem wrażenie, że świat się wali.
Wyślizgnęła mi się z rąk.
Chwyciłem ją i położyłem na ziemi.
Kellan zniknął.
  - C... Carlos...
  - To nic... Jestem przy tobie... - głaskałem ją po włosach.
  - Ja nie chcę... Chcę być z tobą... - łzy spływały po policzkach.
  - Będę z tobą, zawsze... Nigdy cię nie zostawię...
  - Zostawiłeś mnie... Nie wiem, czy mogę ci znowu uwierzyć...
Uścisk rozluźnił się.
Głowa opadła.
Oczy zamknęły.

To był koniec...

___________________________
...

Dziękuję BARDZO za komentarze do poprzedniego rozdziału! : D
10 komentarzy?! Nigdy nie miałam nawet 9 pod jednym rozdziałem : )
DZIĘKUJĘ! ♥

Stworzyłam zakładkę specjalnie dla Aninonimka, który prosił o wypisanie wszystkich piosenek, które występowały w tym blogu. Znajdziecie całą playlistę w zakładce:

Jeśli jeszcze nie obejrzeliście filmiku promującego ten fanfiction...
Liczę na komentarze i lajki ; )

PROSZĘ O KOMENTARZE!

13 komentarzy:

  1. ja już ci powiedziałam jaki był ten rozdział <3
    asfdsthxnmlj właśnie taki *_______________*

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG! *.* Niesamowity rozdział!!! <3 Ale to się stało serio czy tylko sen :o OMG Czekam na kolejny! ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiedz mi że będzie następny i że jednak przeżyje bo się sama kurde zabije :OO Po prostu mega! Jestem Twoją fanką!! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiedz że to był tylko sen! Nie zdzierże tego że Emily umiera! nie nie nie! :D Dajesz szybko następny rodział!

    OdpowiedzUsuń
  5. Powiedz mi, że to tylko sen! Przecież... przecież Emily... nie, nie wierzę! Ona nie może umrzeć ;C Carlos by ją uratował. Carlos ją uratuje, prawda?
    Czekam ze zniecierpliwieniem na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Pisz nastepny kicia!! Ja musze wiedziec czy ona przezyje! /Alex

    OdpowiedzUsuń
  7. Powiedz ze to był tylko koszmar Carlosa. ! To sie nie stało na prawde .!! Ona musi przeżyć. !!
    A rozdział super jak zwykle dawaj szybko nowy bo sie nie moge doczekaać. !! <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Jaki koniec?! O nie! :o Nawet mi nei mów, końca, nie pozwalam i koniec! -.- Czekam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Oszalałaś. ;<
    To nie może być prawda. ;<

    + Dobrze, że znalazłam twojego bloga - jest świetny. <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Ejj nie ma byc konća jasneee!!!. Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  11. Czzy ona nie żyje? Nie, to nie może być koniec... Czekam nn i zapraszam do mnie
    www.young-love-so-compicated.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Ona musi przezyc! Pisz dalej! Doczekac sie nie moge! Swietnie ci to idzie!<3 Kocham tego blooga ^^ ciebie tez za to ze go stworzylas :-*

    OdpowiedzUsuń
  13. Twoj blog jest swietny ! :D
    Czytam go od dzisiaj a juz przeczytalam wszystkie rozdzialy tak mie wciągnęło ! :D
    Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń