wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział 20 - Niespodziewany telefon

Emily.

Drzwi po raz kolejny sie zamknęły za Kellanem. Okaleczył mnie w policzek. Okropnie szczypało, piekło... Płakałam, bo czułam, że chyba dłużej nie wytrzymam. Ciągle jednak wierzyłam w głębi duszy, że Carlos zaraz wejdzie do pokoju, powie, że wszystko będzie dobrze i zabierze mnie z tego koszmaru. To była jedyna moja dobra myśl... Była godzina siódma nad ranem. Słońce nie mogło się przebić przez okno pozabijane belkami. Pokój był brudny, wszędzie był kusz. Grzyb już się zadomowił na ścianach, a podłoga była popękana. Drzwi miały dobre pięćdziesiąt lat. Zaczęło mi się kręcić w głowie, oczy zaczęły mi się same zamykać, przeszły mnie ciarki. Moja rana na ramieniu nie wyglądała najlepiej. Nie mogłam nim nawet ruszyć. Mój oddech był coraz płytszy. Chyba mdlałam. 
  "Carlos, gdzie jesteś...?"
Świat poczerniał, wszystko stanęło, a oczy mi się zamknęły.
Straciłam kontakt ze świadomością...

Carlos.

  - Carlos, słuchaj, zrobimy tak: przyjadą tutaj moi koledzy, zajmują się zaginionymi. Przejrzą dom, poszukają parę poszlak. Może coś znajdziemy...
Siedziałem na kanapie z zakrytą dłoniami twarzą. Słysząc pomysł policjanta od razu mi się spodobał.
  - Jak się pan nazywa...? - zapytałem.
Policjant stanął przed oknem i spojrzał na mnie.
  - Mów mi Matt - odpowiedział.
  - Matt, oby to coś dało... Oby nie zajęło zbyt dużo czasu...

Logan.

Siedziałem w ciszy na schodach na werandzie. Czekałem na Grace, martwiłem się o nią... Obok mnie leżała komórka, co chwilę na nią spoglądałem. Na zablokowanym ekranie nie było nic innego tylko nasze pierwsze, wspólne zdjęcie w parku rozrywki. Patrzyłem tak na to zdjęcie i coraz bardziej się martwiłem. 
Usłyszałem silnik samochodu. To była Grace. Widziałem ją za kierownicą samochodu. Odłożyłem telefon i wstałem ze schodów. Grace zaparkowała samochodem i wysiadła. Nie miała dobrych wiadomości...
  - Nic nie znaleźliśmy... - potrząsnęła delikatnie, przecząco głową.
Poczułem smutek i żal. Grace była na prostej drodze do mnie. W połowie drogi rozpłakała się. Szybko chwyciłem ją w ramiona i zacząłem uspokajać.
  - Robiłaś co mogłaś. Chciałaś pomóc.
  - Ale nie pomogłam... - łkała.
Zaprowadziłem ją do domu i położyłem do łóżka.
  - Odpocznij, jesteś zmęczona... - szepnąłem jej.
Chciałem wyjść, już chwytałem za klamkę drzwi...
  - Logan...?
Odwróciłem głowę do dziewczyny.
  - Co teraz...?
Chwilę się zastanowiłem nad odpowiedzią... Sam nie miałem pojęcia...
  - Carlos na pewno ma plan... Nie martw się... - podszedłem do niej i pocałowałem w czubek głowy. - Śpij...
Tym razem naprawdę chciałem już wyjść.
  - Ilu ludzi już zabiłeś...? - zapytała.
To pytanie spowodowało, że wbiło mnie w podłogę.
  - Odpowiedz, proszę...
  - Niech cię to nie obchodzi.
  - Logan... - powtórzyła surowszym głosem.
  - Śpij.
Ona usiadła na łóżku i popatrzyła mi prosto w oczy.
  - Odpowiedz...
  - To nie jest ważne.
  - Owszem jest... - wykłócała się ze mną.
  - To nie jest twoja sprawa.
Grace wstała z łóżka i stanęła ze mną twarzą w twarz, oko w oko. Wiedziałem, że nie będzie ucieczki.
  - Wiesz, że ze mną nie wygrasz. Ilu ludzi zabiłeś? - nie była już taka miła.
Miała łzy w oczach, ale głos miała oschły, taki sam jak mój. Spojrzałem na nią surowo i nic nie odpowiedziałem.
  - Nie zgrywaj niebezpiecznego. Nie boję się ciebie. Odpowiedz, co ci zaszkodzi?
Nadal nic nie odpowiadałem.
  - Idź spać, jesteś przemęczona - odwróciłem się od niej i wyszedłem z pokoju trzaskając drzwiami.

James.

Leżałem w łóżku i nie mogłem zasnąć. Sandra ciągle się przewracała to w tę, to wew tę. Ona też nie mogła spać. Przewróciła się jeszcze raz i chyba zasnęła na dobre. Odwróciłem od niej spojrzenie i patrzyłem w sufit. Nie miałem zamiaru spać. Ostrożnie wstałem z łóżka, ubrałem pierwszą lepszą bluzkę i spodnie. Poszedłem do łazienki i przepłukałem tylko twarz wodą. Spojrzałem w lustro, z nienawiścią spojrzałem sobie w twarz. Moja dłoń zacisnęła się w pięść, a usta ścisnęły w cienką linię.
  "Nie mogę siedzieć bezczynnie..."
Po cichu podszedłem do komody zamykanej na klucz. Z niej wyciągnąłem trochę naszych ostatnich oszczędności. Już chciałem zamknąć komodę, ale szuflada za mocno trzasnęła. Skrzywiłem się i ostrożnie spojrzałem do sypialni.
  "Ma twardy sen..."
Jeszcze raz przeliczyłem pieniądze. Kiwnąłem głową i wsadziłem je do kieszeni kurtki. Z szafeczki w przedpokoju zabrałem pistolet i wyszedłem z domu. Wsiadłem do samochodu zapalając papierosa. Wypuściłem dym z ust i odetchnąłem. Sandra nigdy nie pozwalała mi palić w jej obecności. To był dobry moment. Odpaliłem samochód i odjechałem spod domu. Miałem zamiar coś zrobić, pomóc Carlosowi. Cokolwiek to było, chciałem pomóc. Przejeżdżałem koło domu Carlosa. Myślałem, że mi się wydaje, ale pięć radiowozów stało pod jego domem. Auto przyjaciela było całe zniszczone, a drzwi budynku były wyłamane.
  - Co do...? - szybko skręciłem pod dom obok radiowozów, rzuciłem papierosem o ziemię i zgniotłem go butem.
Podbiegłem do drzwi i od razu zatrzymał mnie jeden z policjantów.
  - Nie wolno tutaj wchodzić - odepchnął mnie.
  - Co tutaj się dzieje? - wyglądałem za policjanta.
Cały dom był zdemolowany, a w nim mnóstwo ludzi.
  - Carlos! Co tutaj... Zostaw mnie pan! - przycisnąłem stróża do ściany bez problemu i wszedłem do środka.
Wszyscy policjanci się popatrzyli na mnie, w końcu następny zastawił mi drogę.
  - Jestem przyjacielem Carlosa! Wpuście mnie - wytłumaczyłem.
Nagle jakiś porządny i słuchający człowiek odsunął kolegę i kiwnął mu głową, a on odszedł.
  - Ty jesteś James?
  - Skąd mnie pan zna? - zdziwiłem się.
  - Prowadzę to wszystko - pokazał na to całe zamieszanie. - To ja zaoferowałem chłopakowi pomoc, jestem Matt.
  - Cudownie. Gdzie jest Carlos? Co tutaj się stało? - pokazałem rękoma na zdemolowane meble i... dosłownie wszystko.
  - Gang wkradł się i zniszczył wszystko, co napotkali...
  - Cholera... - syknąłem.
  - Zabrali też pieniądze... - dokończył.
  - C-Co?! Te pieniądze?! Nie wierzę! - chwyciłem się za głowę.
Mężczyzna wzruszył niezadowolony ramionami i przygryzł dolną wargę.
  - Mają przewagę... Mają zakładnika i pieniądze... - powiedział zrezygnowany.
  - Szlak...! Gdzie był wtedy Carlos?
  - ...Na komisariacie... - odpowiedział niepewnie.
Nie miałem pojęcia, co Carlos robił na komisariacie, ważniejsze było, żebym z nim pogadał. Przecisnąłem się przez tonę ludzi, każdy z nich miał przydzielone zadanie. Każdy z nich szukał jakiś śladów po gangu. Szukałem wszędzie Carlosa. Drzwi do sypialni były zamknięte, otworzyłem je. Siedział pod ścianą, spał. Najwyraźniej siedział, ale w pewnym momencie go znużyło. Nie dziwiłem mu się. Zrobiłem dwa kroki, a chłopak skoczył jak oparzony i wycelował pistoletem we mnie.
  - Stary, uspokój się - podniosłem dłonie do góry.
Pena westchnął odłożył broń.
  - Sorry... - oparł głowę o ścianę i zamknął oczy.
  - Spoko. Carlos, jesteś wyczerpany... - kucnąłem przed nim.
  - Co ja poradzę, że... - nagle ktoś jakby coś stłukł. - Co to było?
  - Pewnie policja coś przestawiła.
Chłopak w sekundę wstał z ziemi i popatrzył na mnie jak na nienormalnego.
  - Co?
  - Jaka policja?!... Policja! - wyjrzał przez okno i chwycił się za głowę.
  - Co jest?
Carlos wybiegł z pokoju i stanął przed jego policyjnym "kolegą".
  - Nie powinniście parkować przed moim domem pięcioma radiowozami! Oni mnie obserwują! Wyczują, co się święci!
  - Spokojnie. Wszystko mamy pod kontrolą.
  - Wcale nie! - denerwował się coraz bardziej.
  - Carlos, powtarzam ci, że panuję nad sytuacją.
Chłopak nadal nie wyglądał na zadowolonego. Zbliżył się jeszcze bardziej do policjanta.
  - ...Jeśli Emily coś się stanie... nie zapomnę ci tego...
Mężczyzna chwycił Carlosa za ramiona i spojrzał mu w oczy.
  - Znajdziemy ją...
Spuściłem głowę i ścisnąłem usta w cienką linię. Nagle zadzwonił telefon. To był telefon Carlosa, leżał na łóżku.
  - Carlos...? - poprosiłem go.
Latynos wziął go do ręki i przełknął ślinę.
  - To Kellan... - powiedział cicho, a jego dłoń ścisnęła się w pięść.
  - Zaczekaj! - zatrzymał go policjant. - Chłopcy, włączajcie sprzęt! Szybko! Dzwoni!
Około sześciu ludzi zebrało się przy stole w kuchni. Carlos doszedł do towarzystwa dalej trzymając dzwoniącego iphone'a.
  - Co mam robić? - zapytał Matt'a.
  - Odbierz i rozmawiaj z nim jak najdłużej, namierzymy go - odpowiedział.
Włączył na tryb głośnomówiący i wszyscy nadstawiliśmy ucho. Ręka Carlosa drżała.
  - Carlos? - odezwał się ktoś cichym głosem, wręcz szeptem.
Chłopaka zbiło z nóg.
  - E-Emily?! - jeszcze w życiu nie widziałem go tak zdziwionego. - Boże, nic ci nie jest?!
  - Carlos, zabierz mnie stad, proszę...! - płakała.
Carlos usiadł na krześle, a łza zaczęła mu spływać po policzku.
  - Emily, kochanie, gdzie jesteś, powiedz... - mówił przez łzy.
  - Za oknem zauważyłam znak, to jest... 1310 West, Dwudziesta... - rozległ się szum. - ...ulica... Jestem w jakimś starym budynku... - kolejne szumy. - ...bijane okna... Carlos, oni mnie torturują, oni chcą...
  - Tak, wiem, bardzo mi przykro... Nie chciałem, żeby to się tobie stało... - nie dał jej dokończyć.
  - Nie...!
Wtrąciły się zagłuszenia. Usłyszeliśmy jakieś szumy, stuki, przez nie przebijał się głos Emily.
  - Emily? Emily! - wołał ją.
  - Carlos, idą tu...! On ma porachunki...! - kolejne szumy. - Uważaj...! Będę cię bronić jak długo wytrzymam, obiecuję... Kocham cię... - mówiła przez łzy.
Rozmowa się urwała. Wszyscy byliśmy w szoku. Nastała cisza. Carlos wziął głęboki oddech i zaczął płakać chowając twarz w dłoniach.

  - Mamy wskazówki... Bierzemy się do roboty, panowie - wydał rozkaz Matt.

______________________________________________________
Strasznie długo mi to szło... Przepraszam za to, ale na koniec wakacji mam jakieś blokady twórcze ; D

Dziękuję za kolejne 10 komentarzy, bardzo mi miło, że czytacie : )

Adres bazy gangu jest realistyczny, wbijcie sobie w mapę i "wuala" ; D Kompletny adres...? SOON : D

Followujcie mnie na Twitterze: @ForeverWithLos : )

ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA,

as always : )

10 komentarzy:

  1. NO ROSE.
    NO KENDALL.
    NO LIFE.
    NO COMMENT.

    OdpowiedzUsuń
  2. ona zadzwoniła bez ich wiedzy co nie? ja na początku sadziłam ze oni jej kazali by go postraszyć ;(
    ale świetne jest! ^^ A Ty pisz dalej bo się doczekać nie mogę ;D <333
    i mam nadzieje ze ta blokada Ci przejdzie :D
    powodzenia w pisaniu kolejnego rozdziału ;* <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli możliwe, że może ją znajdą Emily...oby. Chyba że gang przeniesie się do innego budynku. Ale w twojej głowie chyba wszystko możliwe jest ^ ^ Rozdział Zarąbisty ^ ^ Czekam nn :*

    Zapraszam także do siebie ^ ^ http://nic-sie-nie-liczy-tylko-ty.blogspot.com/ + http://angiebtr.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. I jeszcze ta muzyka...
    Boże, Emily! Błagam, by nic jej się nie stało. Policjanci muszą pomóc Carlosowi. On nie odpuści! I czuję, że Kellan słono mu za to zapłaci.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam ..czekam z niecierpliwoscia na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nawet jak znajdą Emily to coś innego się wydarzy w końcu to nie koniec tewog opowiadania ;-) Czekam na nn <3
    ~AlittlemoreBTR

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam nadzieje że już uratują biedną Emily! Uwielbiam Twojego bloga i czekam na następny rozdział! <3

    OdpowiedzUsuń

  8. Siedzę od 9 na kompie i czytam wszystkie rozdziały, to jest ŚWIETNEEEEE!!!! Jejkuu, biedny Carlos, mam nadzieję, że się wszystko ułoży i wgl.. ;c
    Czekam nn :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham Kocham Kocham <3333 To jest takie genialne <3333
    Jestem twoja fanka ;3
    Czekam na nn ;***

    OdpowiedzUsuń
  10. CZEKAM NA NN MAJĄ JĄ ZNALEŹĆ PROSZĘ!!! SUPER CZEKAM

    OdpowiedzUsuń