piątek, 15 listopada 2013

Rozdział 28 - Koszmarne sny i powrót pomocy

Sandra.

Był środek nocy. Usłyszałam kroki. Przerażona otworzyłam oczy i zaczęłam nasłuchiwać. Znowu to słyszałam. 
  - James...! - szepnęłam i odwróciłam się do drugiej strony łóżka. 
Jamesa ze mną nie było. Powiał zimny wiatr. Nie wiedziałam co robić, byłam sama. Niestety nie skończyło się na krokach, rozległo się pukanie. Wydawało mi się, że oszalałam. Wstałam z łóżka i powoli i ostrożnie podeszłam do drzwi. Serce biło mi jak młotem. Byłam już przy drzwiach. Mój nawyk był otwieraniem drzwi bez patrzenia, kto jest za nimi. Zatrzymałam się od otworzenia i spojrzałam. Czarna postać stała za drzwiami mojego domu. Przeszły mnie ciarki. Drżącymi rękoma chciałam otworzyć szufladę, w której był pistolet. Przypomniałam sobie, że jest ona zamknięta na klucz. Ktoś ponownie zapukał, tym razem mocniej. Szybko podeszłam do jednej ze ścian. Wisiał na niej obraz, a pod obrazem była średniej wielkości dziura. W tej dziurze był ukryty klucz. Chwyciłam go w drżące dłonie i otworzyłam szufladę. Przed oczami zalśniła mi czarna broń. Była lodowata, to sprawiło, że było mi jeszcze zimniej. Ponownie przeszły mnie dreszcze. Postać drugi raz uderzyła mocno w drzwi. Wycofałam się z bronią do sypialni i schowałam się za drzwiami. Serce biło mi niesamowicie szybko, oddech miałam nierównomierny. Pukania ustały. Nastała cisza. Czekałam na cokolwiek. Po dłuższym czasie odetchnęłam i opuściłam broń. 
Nagle postać pojawiła mi się przed oczami. 
Zaczęłam krzyczeć.

...

Otworzyłam oczy. Znowu byłam w łóżku, cała zlana potem. James leżał odwrócony do mnie plecami. Odetchnęłam i spojrzałam w okno. Wiatr szalał na dworze. Oblizałam suche wargi i schowałam twarz w dłoniach.

Grace.

Spałam. Nawet się nie zorientowałam, kiedy głowa opadła mi na dokumenty. Postanowiłam przerwać sen i wstać. Przeciągnęłam się i rozejrzałam dookoła.
  - No nareszcie - powiedział ktoś za moimi plecami.
Odwróciłam się gwałtownie z szybko bijącym sercem.
  - Spokojnie, to tylko ja - uśmiechnął się Logan z dwiema kawami w ręce.
  - Boże, co ty tu robisz? - westchnęłam.
  - Martwiłem się o ciebie...
Jego słowa znowu odbiły się w mojej głowie jak echo. Uśmiechnęłam się nieśmiało.
  - Proszę - podał mi kawę odwzajemniając uśmiech.
Podziękowałam i upiłam dwa łyki. 
  - Widzę, że praca idzie ci jak krew z nosa - pokazał głową na dokumentację i złośliwie się zaśmiał.
  - Nic nie mów... Miałam skończyć z tym do rana, a ja nie zrobiłam nawet połowy... 
Logan westchnął i ponownie spojrzał na papiery rozrzucone po całym biurku. 
  - Wiem, że nie jesteś zbyt pedantyczna, ale żeby aż tak...? - zaśmiał się.
Spojrzałam na niego zabijającym wzrokiem. Chłopak uniósł ręce na znak poddania się. Nagle zadzwonił telefon. 
  - Cholera, gdzie on jest...? - zaczęłam szukać go w stosie dokumentów. 
Szybko przesuwałam, odsuwałam kartki, na czas znalazłam telefon i odebrałam.
  - Grace? - odezwał się znajomy głos.
  - Sandra? Stało się coś?
  - Śniło mi się... Nie wiem, czy to brać na poważnie czy to tylko przez to, że się boje...
  - Powiedz, co ci się śniło?
Twarz Logana spoważniała.

Emily.

Siedziałam na parapecie w salonie i patrzyłam w dal. Słońce dopiero wstawało. Ręce miałam lodowate, cała się trzęsłam. Bałam się każdego dnia, każdej godziny, każdej minuty, każdej sekundy. Wszystko mogło się zakończyć jakiś czas temu w tym domu, w tym pokoju. Kellan mógł mnie dobić. Teraz to on cierpi... w piekle... Mógł być dobrym człowiekiem, mógł kochać Amelię i być z nią, bo ją kocha. Niedawno dostałam wiadomość, że Amelia wyszła ze szpitala. Jest cała i zdrowa. Zasłużyła na drugą szansę po tym jak mi pomogła. Nie zasługiwała na takie życie.
Wzięłam głęboki oddech i wypuściłam go. Carlos przyszedł do salonu z troską w oczach.
  - Od której nie śpisz...? - zapytał.
  - Nie mam pojęcia... - pokręciłam głową.
  - Miałem sen...
  - ...Znowu...? - zaniepokoiłam się.
  - Jak to "znowu"...?
  - Słyszałam jak w nocy chodziłeś po pokoju hotelowym.
Chłopak lekko się zmieszał. Usiadłam koło niego na sofie.
  - Co ci się śni...? Powiesz...? - zapytałam.
Carlos spojrzał na mnie na ułamek sekundy. Wzrokiem zachęciłam go do opowiedzenia snu. Latynos westchnął.
  - Ciągle śni mi się Kellan, a zaraz potem Ethan... Co noc te sny są coraz gorsze...
  - Myślisz, że to znaczy, że coś się stanie...?
  - Wydaje mi się, że już niedługo... - chwycił moją dłoń. - Nie bój się... Pamiętasz, że zawsze cię będę chronił...?
Pokiwałam głową i spuściłam.
  - Zawsze będę pamiętać... - szepnęłam i podniosłam głowę.
Chłopak uśmiechnął się chcąc powstrzymać łzy.
Ktoś zapukał do drzwi. Ciarki przeszły mi po plecach, a serce przyspieszyło.
  - Zaczekaj tu - rozkazał Carlos.
  - Nie...!
  - Nie ruszaj się stąd...!
Chwycił pistolet, który był w komodzie i podszedł do drzwi.
  - O... - westchnął i schował pistolet do spodni.
Otworzył drzwi i zaprosił kogoś do środka. Zastanawiałam się kto to. Nie minął nawet ułamek sekundy i już wiedziałam.
  - Daniel! - ucieszyłam się.
  - Miło cię znowu zobaczyć - uśmiechnął się.
Daniel przyjechał, aby zapytać, czy wszystko już wporządku. Chciałam mu wytłumaczyć całą tą sytuację. Carlos przez chwilę się wahał, ale przekonałam go, że można Danielowi ufać. Goldstein przysłuchiwał się strasznej historii. Strasznie nam współczuł. Z resztą to było normalne, chłopak był naprawdę troskliwy.
  - Mogę wam jakoś pomóc? - zapytał.
Spojrzeliśmy na siebie, ale nic nie powiedzieliśmy.
  - Carlos musi pracować, a ty Emily nie możesz zostawać sama. Mógłbym załatwić ci kogoś, kto by cię pilnował.
Carlos spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Jemu chyba ten pomysł się podobał.
  - Nie chcemy robić ci kłopotu... - odezwałam się.
Daniel uśmiechnął się i spuścił głowę. Klasnął w dłonie i wstał z kanapy.
  - No to załatwione - powiedział.
  - Nie, Daniel. Nie chcemy, żeby ktoś marnował czas przy mnie.
  - Nie prawda, to bardzo dobry pomysł - wtrącił się Carlos. - Rose nie będzie w stanie z tobą siedzieć, Kendall ją potrzebuje. Ta ochrona to naprawdę super pomysł.
Westchnęłam i spojrzałam to na Daniela, to na Carlosa.
  - Ludzie mają pracę, rodziny. Kto by chciał ze mną siedzieć praktycznie cały dzień?
  - Emily, ta dziewczyna o której ci mówiłem... odeszła ode mnie...
Nie mogłam zrozumieć dlaczego "ta jedyna" od niego odeszła. Był wspaniałym chłopakiem, nie zasługiwał na cierpienie i odrzucenie.
  - Przykro mi...
  - Nie była tą, za jaką ją miałem... Chciała tylko i wyłącznie moich pieniędzy...
Chłopak cierpiał po rozstaniu. Uważał ją za "tą jedyną"...
  - Chciałbym zrobić wszystko, żebyście byli bezpieczni... Strata kogoś bliskiego to okropne uczucie... Nie chcę, żebyście coś takiego przeżyli... bo wiem, że się kochacie mocniej niż kto inny...
Łzy napłynęły mi do oczu. Musiałam podjąć decyzję. Carlos przekonywał mnie, że Daniel ma rację. Musiałam się zgodzić.
  - Dwóch na jedną to nie fair... - uśmiechnęłam się.
  - Emily... Nie będziesz zawiedziona - odwzajemnił uśmiech chłopak.
Daniel musiał już iść, więc przyszedł czas pożegnania. Chłopaki podali sobie dłonie i wymienili uśmiechy. Podeszłam do Daniela.
  - Po raz drugi ratujesz mi życie... Jestem ci dozgonnie wdzięczna...
  - Przyjaciele sobie pomagają...
To samo powiedział, gdy pożyczył mi pieniądze dla gangu. Chłopak uśmiechnął się miło i wystawił rękę do uścisku.
  - Do zobaczenia, Emily.
  - Mam nadzieję, że prędkiego zobaczenia... - uścisnęłam rękę.
Daniel jeszcze raz spojrzał na mnie i Carlosa i wyszedł.

Musieliśmy być gotowi na atak Ethana...

_____________________________________
Dziękuję na prawie 11 tysięcy wyświetleń!!
Krótko i na temat. Rozdział krótki ze względu na naukę :c Będzie lepiej!
Lekkie ulepszenia w zakładce Bohaterowie!!

ZA CHWILĘ BIG TIME DREAMS!! IDĘ PŁAKAĆ... :c 

A Was jak zwykle

ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA!!


7 komentarzy:

  1. "James leżał odwrócony do mnie plecami." Co, pokłócili się? A to, że mają podobne koszmary, to nie wiem, co to może znaczyć. Opowiadanie super. Czekam na nn.
    +wybacz spam.
    Zapraszam do mnie: http://btr-la-is-ours.blogspot.com/ . Liczę, że trochę poczytasz i zostawisz coś po sobie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne opowiadanie! Jestem bardzo ciekawa co będzie dalej! Fajnie by było jak kiedyś wydasz taką książkę, na pewno bym kupiła <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski rodział! Szkoda że taki krótki! Jeszcze muzyka do tego i jest dreszcz emocji! Czekam z niecierpliwością na następny rodział! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawi mnie co dzieje sie miedzy James'em i jego dziwczyna. To taka napieta sytuacja :D
    Rozdzial oczywiscie swietny jak wszystkie. Czekam na kolejny kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Mówiłam już ze ten blog jest zajebisty jeśli. Nie to mówię teraz kocham go czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  6. Boski rozdział i mam nadzieję, że to tylko przeczucia i nic złego się nie stanie... zasługują teraz na szczęście :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Boskie *-* super piszesz, moja droga ;*
    Nie miałam czasu na czytanie, i aż się niecierpliwiłam, kiedy będę miała czas...
    Aż się ucieszyłam, kiedy teraz przyszły Święta i mam trochę czasu by znowu zacząć czytać kolejne rozdziały. Bo uwierz, jest co czytać <33

    OdpowiedzUsuń